Projekt i wykonanie: M. Papuga

Jeden z działów kultury brzozowskiej obejmuje podania i legendy. Znajdują się tutaj te, które wymyślane są przez kolejne pokolenia i te, ktre przekazywane są z pokolenia na pokolenie.


Skamieniałe miasto

"Na górze za Ciężkowicami są takie wielkie kamienie - to mówili starzy ludzie, że tam jest miasto skamieniałe. Dawniej podobno, jak ktoś zaklął, albo zazemstował, to tak się stało. To miasteczko nazywało się Cichowice. Podobnbo podczas nabożeństwa w niedzielę baba krowę doiła, a ta krowa ją kopnęła. A ta baba powiedziała jej tak:"Żebyś skamieniała!". I wtdy całe miasto skamieniało: jeszcze widać na skale, jak baba siedzi pod krową. A to miasto, co teraz jest nazywa się "Ciężkowice", a to dlatego, że poniosło ciężką karę. I tam podobno strasznie straszyło, gdzie te kamienie. I jak kto tamtędy jechał wozem, to coś wyjeżdżało od góry z bryczką i wywalało ten wóz do góry nogami. A baba jak szła bez czepca, albo dziwczyna, co miała dziecko, to było strasznie. Ale kiedy tam księża poświeciły krzyżem i postawiły go, to dopiero od tego czasu nie straszy."

Brzozowa   Franciszek Oleksik

Diabeł w Górkach w Faściszowej

"Raz w południe szła przez Górki pewna kobieta. Idzie, idzie, patrzy - a tu coś za pagórkiem kuca. "Kucaj se, kucaj" - pomyślała kobieta, skręciła w bok i idzie dalej. Aż tu zastępuje jej drogę mężczyzna i mówi:"A gdzież to kumoszko idziecie. Nie wolno tędy chodzić.". "Dlaczego nie wolno?" - pyta kobieta. "Bo ja tak chcę". "Ho, ho" - mówi gospodyni "nie takich ja widziała jak ty, a jeszcze nikt mi drogi nie zagradzał, to i ty mi tędy nie zabronisz chodzić."."Jak to nie zabronię? A właśnie, że zabraniam". Baba się rozgniewała, zaklęła pod nosem i chce iść dalej. Ale mężczyzna skacze koło niej i nie chce jej puścić. Baba klnie, wymyśla, a chłop się śmieje i łapie ją to za spódnicę, to za chustkę. W końcu kobieta widzi już nie chłopa, ale koguta, bo ten diabeł w kotuta się przemienił. Ten kogut wciąż podlatuje babie pod nogi i tak ją wreszcie omamił, że biedna kobiecina od południa do wieczerzy chodziła po Górkach, aż dopiero pod wieczór zaczęła się modlić. Kogut wtedy gdzieś się podział i baba poszła do domu.
Ten sam diabeł jeszcze kilku ludzi tak zwodził po Górkach, a niektórzy z nich błądząc całą noc tak osłabli, że zaraz się rozchorowali i niedługo umarli. "

Brzozowa   Rozalia Kopania


O królu polskim w Tatrach

" Król polski, kiedy świętego Stanisława zabił, tak go strasznie to niepokoiło, że wziął ze sobą trochę wojska i i uszedł w Tatry i tam jest. Kiedy on wyjdzie z Tatr, to odbierze Polskę i będzie jej królował. "

Brzozowa   Franciszek Oleksik


O babie, co uparcie gadała swojemu chłopu: "wsiarzu"

" Baba jedna chłopu zawsze gadała "wsiarzu". Chłop prosił ją i bił, w dobry sposób z nią poczynał i w zły, żeby tak nie gadała, ale ona tak już nawykła mu tak gadać, że jej nic nie pomogło. Kiedy już w żaden sposób końca z nią nie mógł dojść, to ją umyślał utopić: myślał, że jak ją będzie miał do wody rzucać, to się zlęknie i przestanie mu tak gadać.
Zaprowadził ją przed staw i tak do niej gada: "Nie będziesz mi już więcej gadać "wsiarzu", to cię topił nie będę." A baba mu gada na to: "To ty "wsiarzu" topił mnie będziesz?" Widział chłop, że się baba nie poprawiła, tylko mu cały czas gada "wsiarzu" i pomyślał sobie, żeby ją już rzucać do wody. I tak ją zaczął puszczać coraz głębiej w wodę, a ona mu nic tylko "wsiarzu gada". I nareszcie zatopił ją z głową. A ona ręce u góry wystawiła i przygniatała poznokieć do paznokcia, co miało oznaczać zgniatanie wesz.
I utopił ją chłop, a jemu pozostało przezwisko "wsiarza". "

Brzozowa   Franciszek Oleksik


Jak zrobił złodziej tak, że panu prosto z nogi ukradł trzewik

" Szło dwóch złodziei i kłócili się ze sobą, który lepiej kradnie. Przed nimi szedł pan. A jeden z nich, co się mianował lepszym złodziejem, mówi do swego kamrata: "Wierz mi, że temu panu, co idzie przed nami ukradnę trzewik z nogi". A drugi mówi do niego: "Tego nie zrobisz w żaden sposób". A on mu mówi: "Załóż się ze mną o piątkę (5 zł)" A drugi gada: "A no to się załóżmy". I dali obaj po piątce. Jak dali, tak ten złodziej co miał kraść kazał drugiemu z daleka się przypatrywać, co będzie z panem robił, żeby mu ukraść ten trzewik.
I ten złodziej podszedł do pana i tak mówi: "Mój panosku, załóżyłem się z jednym człowiekiem i piątkę, że pański trzewik na moją nogę pasuje, proszę pana, żeby mi dał popróbować, bo bym musiał oddać tamtemu cłowiekowi piątkę, a ja taki biedny".
I ulitował się pan na d złodziejem, zdjąłł trzewik, a złodziej ubrał na nogę i uciekl z tym trzewikiem pokazać drugiemu. Przyszedł do swojego kamrata, pokazuje mu tego trzewika, którego ukradł podstęptem panu i wygrał piątkę.
Pochodził w nim trochę i wrócił się do pana, żeby mu trzewik oddać. Za ten podstęp pan dał mu jeszcze dwadzieścia złotych. "

Brzozowa   Jan Hołda



O parobku, co nie chciał jeść bobu i potem został dziadem

"Dawniej jeszcze u jednego gospodarza był parobek, a że było chleba dużo, to sobie podjadał, tak nareszcie zaczął grymasić przy jedzeniu i nie chciał jeść bobu. Jak mieli jeść bób na obiad, to łyżkę na stole przewrócił na drugą stronę, brał nią bób i tak gadał: "Jak mi bobie wejdziesz na łyżkę, to cię zjem". Jak gospodarz ujrzał te grymasy parobka przy jedzeniu, to strasznie go to ubodło, że tak strasznie grymasi przy jedzeniu, i to jeszcze parobek! Dobrze sobie to zapamiętał i czekał takiego czasu, kiedy parobek już nie będzie tak wydziwiał. Za niedługi czas odszedł ten parobek od gospodarza.
I tak mijały lata, że nareszcie przychodzi już ten parobek jako dziad po prośbie do tego gospodarza do stodoły, bo ten gospodarz wtedy miał żniwa i prosi go, żeby mu dał miarkę zboża, bo strasznie jest biedny, nie ma co jeść. Gospodarz przewrócił plecami do góry siedleckę i mówi: "Jak się mi co nabierze, to ci dam...". Wtedy ten żebrak, co kiedyś był u gospodarza parobkiem i nie chciał jeść bobu, uchwycił tego gospodarza za nogi, przeprasza i gada: "Gospodarzu, nie pamiętajcie mi tego, co dawniej wyrabiałem!". "

Brzozowa   Franciszek Oleksik



O złodzieju, co bez grosza stówki (100 zł) nie brał

" Po mieście chodził jeden złodziej i krzyczał na cały głos, że bez grosza stówki nie weźmie. Jeden pan bogaty usłyszał to, co on gada i tak na próbę wyrzucił przez okno dzewięćdziesiąt dziewięć złotych i dziewięćdziesiąt siedem groszy.
A złodziej napotkał te pieniądze, wziął, przeliczył, a że nie było całej stówki, tak położył na ziemię i gada: "Bez grosza stówki nie wezmę!". Ale po chwili wziął z powrotem te pieniądze i mówi tak: "Bierz Michale, co Pan Bóg daje!". Wziął pieniądze i uciekł. A pan został bez pieniędzy, kazał go szukać żeby mu te pieniądze odebrać. Ale złodziej Bóg wie, gdzie był. "

Brzozowa   Jan Hołda

(Źródło: http://www.brzozowawies.republika.pl Opracowano: Przemyslaw Gotfryd)